Żyła krótko i cały czas musiała spełniać czyjeś oczekiwania. Najpierw stryja, później męża. Nie wiadomo dokładnie, kiedy i gdzie się urodziła, ani kim była jej matka. A jednak sam Francesco Petrarka składał jej hołdy niczym bogini. W Niemczech znana była jako Anna von Schweidnitz, w Polsce – Anna Świdnicka. To jedyna Piastówna, która została żoną cesarza rzymskiego. 

Anna Świdnicka – panna do wzięcia

Przyszła na świat ok. 1339 r. w zamku Książ lub w Świdnicy. Pradziadkiem dziewczynki był Władysław Łokietek. Do 5. roku życia przebywała na dworze w Świdnicy, która wtedy rozwijała się z rozmachem. W księstwie świdnickim formalnie współrządzili: ojciec Anny – Henryk i jego brat Bolko II Mały. Prym wiódł jednak ten drugi.

Nie tylko miejsce urodzenia Anny pozostaje dla historyków dyskusyjne. Nie ma również zgody co do tego, skąd pochodziła Katarzyna, matka księżniczki. Bardzo możliwe, że należała do jednego z rodów z otoczenia Andegawenów bądź (co mniej prawdopodobne) była dzieckiem samego króla Węgier Karola Roberta i jego pierwszej żony Marii. Kiedy świdnicki książę Henryk zmarł (między 1343 a 1345 r.), Katarzyna zabrała córeczkę właśnie na dwór w Budzie. 

Zostały tam przyjęte z otwartymi ramionami. Węgierska królowa wdowa Elżbieta była córką Władysława Łokietka, siostrą Kazimierza Wielkiego i siostrą babci małej Anny. Zaopiekowała się krewnymi.

W źródłach historycznych nie zapisano, jakim dzieckiem była Anna. Z czasem wyrosła na prześliczną nastolatkę. Jej portrety z epoki przedstawiają delikatną istotę o blond lokach i słodkim uśmiechu. Dzięki rodzinie mogła liczyć na dobre małżeństwo, a jej wygląd stanowił dla przyszłego narzeczonego spory bonus. Poza tym dwór w Budzie był okazały, a królowa wdowa prowadziła go na wzór francuski. Dzięki temu dziewczynka poznawała tu wielki świat, nabierając ogłady i dobrych manier. 

Tymczasem jej stryj Bolko II anektował kolejne ziemie. Po śmierci brata, a ojca Anny, został właścicielem Jawora, Jeleniej Góry, Lwówka i Bolesławca. Kupował włości od zubożałych książąt, siłą zagarnął Grodków. Równocześnie zmagał się z potężnym i niebezpiecznym sąsiadem Janem Luksemburskim, królem czeskim pragnącym podporządkować sobie cały Śląsk. Bolko stawiał jednak na politykę niezależności. Jeszcze za życia króla Węgier Karola Roberta bywał na dworze w Budzie, szukając wsparcia. Potem zawierał sojusze z jego synem Ludwikiem, a także polskimi władcami.

Wojna o Śląsk zakończona pokojem

W 1345 r. zaczęła się wojna o Śląsk, w której wyniku 3 lata później został podpisany pokój pomiędzy Karolem IV Luksemburskim – kolejnym królem czeskim i niemieckim – a Kazimierzem Wielkim. Polski władca zrzekał się wszelkich praw do Śląska. Ponieważ księstwo świdnicko-jaworskie było ostatnim, które nie podporządkowało się jeszcze zwierzchności czeskiej, a Bolko nie doczekał się dziedzica, sojusz został przypieczętowany postanowieniem o małżeństwie jedenastoletniej Anny i Wacława – nowo narodzonego syna Karola IV. 

Bezdzietny Bolko wydał akt sukcesyjny, na którego mocy księżniczka i jej dzieci dziedziczyły po nim wszystkie posiadłości. W ten sposób czeski król miał w niedalekiej przyszłości przejąć księstwo świdnicko-jaworskie i doprowadzić do zerwania związków świdnickich władców z Polską. „Wprawdzie zawarty układ matrymonialny nigdy nie wszedł w życie z tej prostej przyczyny, że niemowlę w osobie Wacława zmarło, nie przeżywszy dwóch lat, jednak kwestia spadku po księciu świdnickim niewielkim uległa zmianom – pisze Zygmunt Boras w książce „Książęta piastowscy Śląska”. – Karol IV bowiem nie wypuścił już tej zdobyczy z rąk, i nie mając syna postanowił pojąć za żonę swą niedoszłą synową”.

Malutki Wacław zmarł w grudniu 1351 r. Czeski władca był wtedy jeszcze żonaty, ale królowa oddała ducha nieco ponad rok później, w lutym 1353 roku.

Anna ŚwidnickaCesarz Karol IV i cesarzow Anna Świdnicka z krzyżem relikwiarzowym na fresku w kaplicy św. Katarzyny w Karlstejnie. Fot. Archiwum

Królowa i cesarzowa

Anna, właściwie jeszcze dziecko, nie do końca zdawała sobie sprawę, co się dzieje. Czeski król miał zagarnąć ogromne tereny, a małżonka była tylko rodzajem dodatku. 

Miesiąc po śmierci poprzedniej żony Karol rozpoczął starania o rękę młodszej o dwadzieścia trzy lata Anny. Już w maju odbył się ślub. Ponieważ Bolko zapisał bratanicy swoje władztwo w całości, a król Węgier Ludwik zrezygnował z wcześniejszych pretensji do Śląska, Karol zgarnął całą pulę. W prezencie ślubnym podarował Annie piętnaście tysięcy kop groszy praskich pod zastaw trzech miejscowości: Police, Hradec Králové i Vysoké Mýto. 

Jeszcze w tym samym roku księżna świdnicka została królową Czech, 6 miesięcy później – królową Niemiec, a w perspektywie mogła się stać nawet cesarzową (jeśli przeciw Karolowi IV nie wystąpiłby papież). Miała wtedy 14 lat. Koronacjom towarzyszyły modlitwy o następcę tronu. Kronikarze zwracali uwagę, że młoda władczyni zachowuje się godnie i dystyngowanie, choć trudno powiedzieć, co czuła, kiedy w koronie zajęła miejsce na tronie, jak pisali kronikarze, „w obecności biskupów, opatów i prałatów, jak również dostojnych hrabiów, szlachciców, baronów, stronników cesarskich i niezliczonej ilości tłumów”. Największa próba była jednak wciąż przed nią. 

We wrześniu 1354 r. Karol IV wyprawił się do Rzymu, aby – dzięki dobrym stosunkom z papiestwem – przyjąć koronę cesarską. Podróż trwała aż do Wielkanocy, ponad 7 miesięcy. Anna podążyła za mężem zimą. Towarzyszył jej ogromny orszak. Zygmunt Boras pisze o 2 tys. wspaniale uzbrojonego rycerstwa, Ferdinand Seibt o 4 tys. konnych. Bez względu na liczby dla organizatorów podróży musiało to być spore wyzwanie logistyczne. Młodej władczyni oprócz najbliższej służby, dam dworu i oficjeli, towarzyszyli też lekarze i kapłani. O całość zadbał arcybiskup Arnošt z Pardubic, postać szanowana i wpływowa (notabene po śmierci został pochowany w Kłodzku, gdzie przy jego grobie zaczęły zdarzać się cuda).

Znajomość z Petrarką

Karol triumfował. 5 kwietnia 1355 r. królewski orszak „poruszał się ulicami Rzymu, ponieważ król przychylał się do licznych próśb pasowania na rycerzy, przesuwając tłum ludzi mieczem lub berłem na lewo i prawo”. Przed Bazyliką św. Piotra zebrało się tylu gapiów, że wielu spośród nich, jak piszą kronikarze, ucierpiało w tym ścisku.

Wśród osób, które śledziły te wydarzenia, był Petrarka. Dojrzały już, bo 55-letni poeta, który słynął z pięknej literackiej łaciny, korespondował z wieloma intelektualistami i wielmożami Europy. Wiele też podróżował. Choć był franciszkańskim tercjarzem (rodzajem świeckiego zakonnika), nie przeszkodziło mu to założyć rodzinę. 

Jeszcze przed koronacją Karola na cesarza Petrarka pisywał do władcy. Później chwalił się, że nawet cesarz rzymski zalicza go do swoich najlepszych przyjaciół i „przywołuje do siebie codziennie usilnymi prośbami, śląc gońców i listy”. Bohemię, czyli dzisiejsze Czechy, podobnie jak Germanię uważał Petrarka za ziemie barbarzyńców. Pisał, że drogi w tej części Europy są niebezpieczne i pełne łupieżców. Nie znajdował tu zabytków ciekawych dla osoby interesującej się starożytnością.

W 1353 r. związał się z dworem Viscontich i to w ich sprawach trzy lata później musiał udać się na dwór Karola IV. Tam przekonał się, że prascy wielmoże trzymają jednak poziom, do którego był przyzwyczajony. Osobiście też poznał piękną i młodą cesarzową – jedyną Piastównę, która osiągnęła tę godność. 

Kraje Korony CzeskiejKraje Korony Czeskiej za panowania Karola Luksemburskiego. Fot. Maximilian Dörrbecker (Chumwa)

Narodziny następcy tronu

Anna robiła wrażenie. Zwracała uwagę nie tylko jej uroda. Potrafiła mówić z wielką mądrością, a młodość dawała jej siłę nie tylko do dworskich pląsów, ale i długich podróży, w których towarzyszyła mężowi. Z cierpliwością znosiła wielkie zjazdy i polityczne spotkania. Cesarz miał jednak większe oczekiwania. Chciał następcy tronu, któremu przypadnie korona (oraz m.in. Śląsk). Kiedy Anna zaszła w ciążę, pół Europy zamarło w oczekiwaniu. 19 marca 1358 r. na świat przyszło dziecko. Dziewczynka – niestety. Otrzymała imię Elżbieta. Choć para cesarska rozesłała stosowne obwieszczenia, Anna nie ukrywała rozczarowania. 

Powiadomienie o narodzinach córki, a nie następcy tronu, dostał też Petrarka. Niestety, list się nie zachował. Do dziś jednak dziwi historyków, że poeta został poinformowany o narodzinach w taki sposób. Taka praktyka i zażyłość wykraczały poza ówczesne normy. Ale wiadomo też, że Karol lubił wymieniać z poetą poglądy na tematy polityczne, często kilkakrotnie czytał jego listy i dzielił się ich treścią z najbliższymi. 

Jak na dzisiejsze standardy nie było tych listów wiele. Zaledwie kilkanaście. Cesarz nie był zresztą jedyną osobą na praskim dworze, która korespondowała z Petrarką. Także arcybiskup Arnošt z Pardubic i Jan ze Stredy (Jan ze Środy), cesarski kanclerz, chętnie do niego pisywali. Płynęły z tego obopólne korzyści. Dwór utrzymywał modną więź z najwybitniejszymi humanistami Europy, humaniści mogli zaś szerzyć swoje idee poprzez władców i szczycić się znajomością z wpływowymi monarchami. Korespondencja z cesarzem była więc dla Petrarki formą czystej autopromocji. 

Dlatego po otrzymaniu informacji o cesarskiej córeczce, poeta wysłał Annie gratulacje, zaznaczając od razu, aby się nie smuciła, że „dziecko jest tylko dziewczynką”, bo nawet kobieta może posiadać wiele cnót. Pocieszał ją, przywołując Izydę, egipską boginię, Minerwę, panią sztuk w starożytnym Rzymie, królową Kleopatrę i wojowniczą Zenobię. Petrarka, wielbiciel starożytności, porównywał Annę do Livii, żony Augusta: „Ona zajmowała koło Augusta miejsce, które Ty dzisiaj zajmujesz obok jego następcy, dzisiejszego cesarza, nie tylko dzieląc z nim łoże, lecz także służąc mu swoją radą, bierzesz udział w całym życiu (…). Ucz swą córkę Twego sposobu życia, sprawiaj, by Cię naśladowała”. Następnie poeta dodaje, że życzy cesarzowej, aby w krótkim czasie była w stanie dać światu „szlachetniejsze i bardziej pożądane dziecko”, czyli chłopca

Trzy lata później Anna nareszcie spełniła swój dynastyczny obowiązek. 26 lutego 1361 r. powiła syna, następcę tronu.

Śmierć Anny Świdnickiej

Uroczystości z tej okazji trwały 8 dni, a cesarz wyekspediował poselstwa do niemal wszystkich dworów. Wysłał też 18 grzywien złota, czyli tyle, ile ważyło nowo narodzone dziecko, do Akwizgranu. Jako rekompensatę za to, że nie dotrzymał ślubu i nie odbył tam pielgrzymki z całą rodziną. Równocześnie zaczął pertraktacje z Petrarką, prosząc, by został wychowawcą jego syna, który dostał na imię Wacław. Poeta nie dał się przekonać – na starość cenił wyłącznie Italię. 

Tymczasem szczęśliwi rodzice poinformowali listownie papieża Innocentego VI, że „wydali na świat syna silnego i dorodnego”. Na tym, że „Bóg przez swoją łaskę dał dziedzica”, skorzystali też mieszczanie i więźniowie z Norymbergi. Pierwsi zostali zwolnieni z podatku (na rok), a więźniowie z odbywania kary. Co więcej, rok później cesarzowa znów była przy nadziei! Niestety, zmarła wraz z dzieckiem w połogu.

Wizerunki cesarzowej

Dzieci Anny – Elżbieta i Wacław – nie doczekały się potomków. Ta pierwsza w wieku 10 lat poślubiła Albrechta III Habsburga i zmarła 6 lat później. Zaś mały Wacław ożenił się z Joanną Bawarską, a po jej tragicznej śmierci wziął za małżonkę Zofię Bawarską. 

Cesarz Karol IV zostawił po sobie m.in. katedrę św. Wita w Pradze. To tam Anna została ukoronowana na czeską królową i pochowana w 1362 r. W katedrze znajduje się również jej popiersie, które spośród innych podobizn ewidentnie wyróżnia się zindywidualizowanymi rysami twarzy. 

Najpiękniej jednak cesarzowa wygląda na fresku w kaplicy św. Katarzyny w zamku Karlstejn koło Pragi. Ponieważ zaczął być wznoszony w 1348 r., a więc za życia Anny, ten portret zapewne odzwierciedla jej rzeczywisty wygląd. Nieco wydęte usta, spokojna twarz oraz łagodne oczy, do tego czerwona suknia odsłaniająca ramiona, pokazują osobę dojrzałą, choć Anna zmarła w wieku zaledwie 23 lat.

Odeszła jednak jako kobieta spełniona. Dała cesarzowi następcę tronu, wypełniwszy nie tylko oczekiwania, ale i obowiązek, o którym jakże wytwornie przypominał jej w liście Petrarka. Oczywiście poeta, choć pisał do cesarzowej, pisał do całego świata. Myśląc o własnej sławie, tworzył listy, które ugruntowały mu miejsce w panteonie największych humanistów epoki.